China Town, czyli czyste szaleństwo!

by 11:12:00 4 komentarze

No może nie tak czyste w dosłownym znaczeniu, ale zatłoczone, intensywne i wszystko widać ponad tłumem bo Malajowie generalnie wysocy nie są :)
Ale od początku. 

Konkurs na najbardziej zmęczoną/znudzoną minę. And the winner is...
Bilety na Petronas Twin Towers mieliśmy wykupione online na godzinę 11:00 i ledwie zdążyliśmy.  Przy wejściu bramki jak na lotnisku, skanują, każą zostawić torby i w ogóle. Bilety kupiliśmy wcześniej w Polsce bo wtedy ma się pewność, że wpuszczą nas nawet jeśli będzie za dużo ludzi do zwiedzania - a zwiedzają tłumy. No i formalności załatwia się bez kolejki.
Widok z wież (86 piętro) wspaniały, chociaż my dwa dni wcześniej oglądaliśmy świat że szczytu Burj Khalifa wiec aż takiego wrażenia na nas Pertonas Towers nie zrobiło. Niemniej warto! Jest pięknie!


Oczywiście spotkaliśmy tam Polaków z... Rybnika :D Piękna Śląska gwara w środku tropików.
W parku koło centrum handlowego u podnóża Petronas powiem pan chciał mi cichaczem sprzedać Samsunga Galaxy S3. Zakładam że z całkowicie legalnie :P
A Joanna była gwiazdą i dwie małe Azjatki poprosiły ja, czy mogą sobie razem zrobić zdjęcie! No taka gwiozdeczka! Bartłomiej gwiazdorzy 24/7.

W ogóle to bilety na bezobsługową kolejkę, która jeździ po całym KL są plastikowymi żetonami, a kolejka odjeżdża co 5 minut.


Martha powiedziała nam, że po prostu MUSIMY iść na Fish Spa w Central Market i po poszukiwaniach - przeszliśmy całe China Town - znaleźliśmy Central Market ale spa już nie.  Nadrobimy to.

Wszystkie budynki tutaj wyglądają jakby były bardzo stare i zaniedbane a nie są. Elewacje się łuszczą i odpadają z powodu wilgoci.  O tej porze roku dzień w dzień po południu jeśli nie ma burzy, to przynajmniej pada. Ale nie tak sobie popada, tylko jak lunie to nie ma ucieczki! 
Kupiliśmy parę kanapek (chleb tostowy z szynką i serem, i to wszystko w panierce i usmażone) i wymyśliliśmy sobie piwo na wieczór, które tu kosztuje 7-12zł za puszkę 0.33... wybraliśmy więc "tanie" singapurskie Tiger. Malezja nie ma browarów z tego co wiem i tylko importuje piwo. W końcu przeważają tu muzułmanie, a oni z założenia nie piją alkoholu.

Jutro...

obrazkowa

nie-dzielna

Everything changes. Everything is connected. Pay attention.

4 komentarze:

  1. Co do Fish Spa, jeśli nie zdążycie w KL, to w Bangkoku rybki też dobrze masują, zresztą w Bangkoku to nie tylko rybki dobrze ten tego...:-) Niech Bartek sam sprawdzi (może Wam opowie)

    Ten sam wujek, ale już z Pisarzowic

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze jedno: właśnie odkryłem ten czteropak, który dostałem od Was 28 września. Dzięki. Jestem w trakcie konsumpcji. Wiem jaki to ból - piwo w Malezji (dla pocieszenia w Singapurze jest jeszcze droższe) Z drugiej strony: co w Singapurze jest tanie? Nic!

    OdpowiedzUsuń
  4. 50 yr old Systems Administrator II Leland Hanna, hailing from Vancouver enjoys watching movies like Eve of Destruction and Blacksmithing. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Ferrari 250 Testa Rossa. recenzja

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga